Masz rację. Związek na odległość - co to niby za związek? To raczej absurdalna namiastka. Bo nie można w takim związku mieć poczucia bliskości 2 osoby, nie można się przytulić. To tylko męczenie się 2 osób. Wiem, bo taki związek też przerabiałam. Trwało jedynie rok, a potem najzwyczajniej się rozpadł. Bo widywanie kogoś od czasu do czasu powoduje tylko, że coraz mniej łączy nas z tą 2 osobą.
A z kolei to co piszesz o przebywaniu z kimś w związku 24/7. Wiesz ja marzę o takim związku. Bo to najlepsze co może być. Być z kimś cały czas, móc zasypiać i budzić się przy tej osobie, razem spożywac posiłki, przebywać z tą osobą i wiedzieć, że zawsze jest obok. Piszesz, że w takim związku można komuś zarzucić ograniczanie. To bzdura! Tak mogą uważać tylko osoby niedojrzałe i nie nadające się jeszcze do poważnego związku, które są jeszcze na etapie "chodzenia" z kimś, spotykania się ze swoją dziewczyną/chłopakiem kilka razy na tydzień i tyle. Jeśli ktoś chce być z kimś i decyduje się z kimś żyć w takim "pełnym" związku i np. postanawia zamieszkać z tą osobą, a czasem nawet razem z nią pracować, a potem powie, że ta osoba go ogranicza to jest zwykłym hipokrytą! Bo sam wcześniej tego chciał a potem zaczyna nagle wydziwiać? Marudzić? Powiem tylko tyle, że żal mi takich osób. Bo same nie wiedzą czego chcą, nie są odpowiedzialne za to co robią i mówią. I tyle.
Zbyt wiele przeżyłam żeby nie wiedzieć czego chcę. Mam za sobą związek na odległość, związek z kimś kto tak doskonale potrafił grać, ze nie zdołałam się połapać w jego kłamstwach i gdyby nie jego prawdziwa dziewczyna to podejrzewam, że do dziś bym sądziła, że jestem tą jedną, jedyną. Dlatego nie rozumiem osób, które mają kogoś komu mogą ufać, kogo uczuć mogą być pewne i same od siebie tą osobę odrzucają. Znam kilka takich osób - 1 z nich niedawno zerwała z kimś, kto też ją zdradzał, ale nie potrafi się przemóc i zawalczyć o kogoś, kto ją od dawna kocha. Bo sama wydziwiała, sama zerwała z tą osobą,a teraz nie potrafi przyznać się do błędu i go naprawić, pogodzić się z tą osobą. Dla mnie jest ta osoba zwykłym tchórzem i tyle. Może być szczęśliwa a sama to szczęście od siebie odsuwa. To taki niezdecydowany dzieciak, z pokoroju tych, co mają 24 lata a zachowują się jak 12-14 latki.
Tak więc Robercie zgadzam się z Tobą, a nawet więcej. Związki na odległość nie mają sensu. Zwłaszcza podoba mi się Twoja opinia, że są osoby, które uciekają od odpowiedzialności i niszczą tych, którzy naprawdę są dla nich życzliwi. A najgorsze jest to, że czasami ludzie mają kogoś w swoim życiu, kto ich poważa i kocha a sami sobie odmawiają tego i robią wszystko żeby być nieszczęśliwymi a tymczasem inni by chcieli mieć takie osoby a nie mają. To jest rażąco niesprawiedliwe.