Nie wiem czy już był taki temat, dlatego sama go poruszam. Zastanawiałam się nad pewnym aspektem, dotykającym w sumie każdego człowieka. Otóż ludzie często borykają się z kultowym już tematem - ja i moje zdanie czy moi najbliźsi. Co wybrać, jak postąpić w ważnych dla nas sprawach? Wiem, że brzmi to nieco bagatelnie - przecież każdy ma prawo do własnego zdania, własnej decyzji, ale co wówczas kiedy nasze decyzje niepodobają się naszym bliskim - matce, ojcu, rodzinie? Co wówczas gdy przychodzi zdecydować z kim macie żyć? Kiedy wybór następuje między ukochaną osobą, a rodzicami?
Moje zdanie jest jednoznaczene. Rodzina jest ważna, ale nie najważniejsza. Każdy człowiek jest jedyny, niepowtarzalny i ma absolutne prawo do samodzielnego podejmowania decyzji. Rodzina nie ma więc prawa mówić co ma się robić czy z kim być. Przecież to nie z ojcem czy matką mieszka się przez całe życie, nie z nimi zakłada się związek, prawda? Poza tym toż to byłby absurd dawać się prowadzić za rączkę.
Każdy szanujący się ojciec czy matka powinna kochać swoje dziecko i akceptować jego decyzje, wspierać w trudnych chwilach, ale nie ingerować w nie. Przecież równie dobrze my moglibyśmy naszemu ojcu tudzież matce dyktować z kim ma być lub nie! Tylko co zrobić kiedy ojciec czy matka narzucają swoją wolę? Szantażem lub przekupstwem próbują zmienić nasze zdanie? Wybrać rodzinę i z nią żyć czy też pójść za intuicją, głosem serca i żyć z wybraną przez siebie osobą? Rozsądek mi mówi, że ani ojciec ani matka niestety nie będą mogli zbyt długo trwać przy mnie i dlatego wybrałabym życie z ukochaną osobą wierząc, że moi rodzice kochają mnie wystarczająco mocno, żeby mnie wspierać i akceptować moją wolę.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Zgadzacie się ze mną czy macie swoje poglądy? Zapraszam do polemiki.