Eve te słowa w zaowalony sposób uświadamiają, że życie i uczucia rządzą się swoimi prawami. Osoba, która próbuje zastąpić kogoś kogo kocha kimś innym z różnych tam pobudek praktycznie zawsze kończy z "ręką w nocniku". Wiem coś o tym . Związek z kimś sobie bliskim to fantastyczna sprawa, ale pod warunkiem, że ta osoba jest szczera, pozbawiona fałszu i 2 dna. Taki związek powinien przetrwać wszystko - mijający czas, błędy popełniane przez obie strony. Ktoś kiedyś na forum pięknie i obrazowo opisał więź jaka może łączyć 2 osoby. Cyt.:"I gdy jesteś z Nią to może Ci przeszkadzać nawet źle położona szklanka, np. nie na serwetce. ale gdy jej nie ma to brakuje Ci tej szklanki, i jej samej." Można tylko pozazdrościć takich słów. Pozazdrościć obu osobom, których one dotyczą. O ile oczywiście zadba się o taką więź. Bo niestety niezwykle rzadko kto ma szansę spotkać w swoim życiu taką osobę z którą poczuję taką więź, a nawet jeśli się to zdarzy to nie dostrzega się tego, nie docenia się i wtedy na własne życzenie się ją traci. Bo nie zauważa się tego, co ktoś chce Ci dać i w ten sposób marnuje się własną szansę na szczęście.
Mój przyjaciel opowiedział mi niedawno coś takiego (kurewsko zapadło mi to w pamięć):
"Była sobie wioska
pewnego razu nawiedziła ją cholerna ulewa i rzeki zaczęły zalewać tę wioskę. Deszcz nie ustawał, woda pochłaniała coraz więcej. Zalała już domy niemalże pod sam dach. Pewien człowiek, głęboko wierzący wyszedł na dach swojego domu i czekał na pomoc Boga. Podpłynął jeden ponton, ludzie krzyczeli, by wsiadał i się ratował. Odpowiedział: Bóg mnie kocha, nie pozwoli mi tu zginąć. Poziom wody wciąż rósł. Podpłynął drugi ponton. Sytuacja się powtórzyła. Po jakimś czasie człowiek się utopił. Stanął przed Bogiem i pełen żalu pyta go: Boże ! Kochałem Cię całe życie, byłem Twoim wiernym sługą. Wierzyłem, że mnie ocalisz, że mi pomożesz ! Dlaczego pozwoliłeś mi umrzeć? .. Bóg na to: Jak to Ci nie pomogłem ? Wysłałem do Ciebie dwukrotnie ludzi w pontonie, którzy mogli Cię uratować."
Chodzi mi tutaj o konkretną sytuację. Osoba do której to kieruję będzie wiedzieć o co chodzi. Koleżanko bo prawda jest taka, że choć czasem ludzkie gadanie wygląda jak wpierdalanie sie w czyjeś życie to jest niczym innym jak taką właśnie pomocą. Niestety nie każdy z tego korzysta z pożytkiem dla samego siebie.
A co do Twojej naiwności Eve to może Cię pocieszę, ale nie jesteś w tym odosobniona - znam osoby, które w podobny sposób dają sobą pogrywać. I niestety mają tego pecha, że nie widzą w jakie g* wpadli albo po prostu nie chcą widzieć.
Natomiast nawiązując do mnie samej to euforia z początku roku jest już mglistym wspomnieniem. Wczoraj zrezygnowałam z pracy. No z 1 z 2 moich posad. Najzwyczajniej w świecie czuję się zmęczona. Paradoksalnie tęsknota za boiskiem zbiegła się w czasie z propozycją grania w pewnym klubie. Poważnie się zastanawiam nad jej przyjęciem.
Sport to mój sposób na życie, mój cel, moja pasja, moje ambicje.