AML podaje, że jakieś źródła na Twiterze podają, że Lena wystąpi w lutym przyszłego roku w Indonezji. Ścieżka a'la "Tata, a Marcin powiedział".
Indonezja. Oh. Spoko. A tam ktoś o niej słyszał czy po prostu jakiś klubik z zadupia wielkiego bierze jak leci? Niesamowite, po prostu niesamowite. Oczyma wyobraźni już widzę publiczność, całe 5 (słownie: pięć) osób. Obłęd. Gdybym była ignorantką to pewnie powiedziałabym "Indonezja! INDONEZJA! GDZIE TO KUŹWA LEŻY?!", ale nie jestem. Powodzenia Lena, kup se kajak czy co. Po co to wszystko? Żeby świat pozwiedzać? No po co... To już nie Europa, nie Stany, nawet nie Meksyk, ale Indonezja. Sława, pieniądze i wielka kariera. Niby powinnam się chyba cieszyć, że gdzieś wystąpi, ale kuźwa to nie jest Madonna czy inny Green Day żeby z dobroci serca występować pieron wie gdzie. Ona powinna uderzać w Europę, jakieś festiwale, cokolwiek. Miejsca które mogą jej przynieść popularność, miejsca gdzie jeszcze ma fanów, a niestety Indonezja w moim mniemaniu do takowych miejsc się nie zalicza. Chociaż jej już nic nie pomoże. Nie ma niczego. Jak nie ma wytwórni ludzkiej to nie ma i nie będzie niczego.