szym napisał(a):Rozumiem, że pora na kolejną odsłonę zabawy z serii "która lepiej śpiewa"? Szarit, parafrazując Ciebie "przesadzasz z krytyką". Ja mogę znowu wkleić swoje poprzednie posty, ale po co? Krew mnie tylko zalewa, jak czytam takie bzdury, jak "fakt (!), że Lena w duecie robiła 80 proc. pracy wokalnej". W większości piosenek t.A.T.u. śpiewają albo mniej więcej tyle samo, albo to Lena robi za chórzystkę, jak to jest w chociażby w: Vsya Moya Lubov, Loves Me Not, Sacrifice, 220, Sparks, Not Gonna Get Us. W 220/Sparks Leny nawet nie słychać. W Loves Me Not tak samo. Ile znajdziemy takich piosenek, gdzie nie ma Julii? Poza Marsyjanskije głaza, które nie wiem w ogóle po co znalazło się na albumie, przychodzi mi do głowy jedynie All About Us, gdzie Lenie dorzucili zwrotkę gratis.
Zgodzę się z tym, że obie są dość średnie, mają lepsze i gorsze momenty.
Ale prawda jest jak dupa. Każdy ma swoją. Nie zamierzam nikogo do niczego przekonywać, po prostu moim zdaniem Julia brzmi lepiej od Leny, nawet nie wyciągając wysokich dźwięków, a poza tym ma więcej do zaoferowania, nawet jeżeli to są jej niewyparzone komentarze w rosyjskich mediach albo śmieszny angielski na facebooku. Jest barwniejsza, ładniejsza, zabawniejsza i ma milszy menedżment. Ale nie zamierzam tego przedstawiać jako "fakt autentyczny".
Ja mam takie zdanie, zanotowałem w głowie też zdanie paru ludzi, którzy słyszeli Tatu na żywo i ocenili je obie - to mi starcza. Rozumiem, że ktoś może sądzić, że Katina ma głos jak dzwon, spoko, ale przeszkadza mi tylko dramatyzowanie i doszukiwanie się na siłę tragedii, tam gdzie jej nie ma. Pewnie jestem "zaślepiony".
Ja się zgadzam. Fakty są takie, że Julia śpiewała większość piosenek t.A.T.u. i to ona była liderką na scenie. Nie dziwi mnie to, bo tak samo jak szym uważam, że Julia zawsze brzmiała na koncertach (nie mówiąc już o płytach) lepiej. Podobnie też twierdzą moim znajomi - antyfani t.A.T.u., którzy w żaden sposób nie są nastawieni do którejkolwiek z tatuch.
I jak już porównujemy Lenę solo i Julię solo (czego nienawidzę), to moim zdaniem na żywo śpiewają podobnie. Przykład: niby Lena śpiewa wysokie partie ("this is not enough") w All the things she said. Jednak to nie są te same mocne dźwięki, co na płycie wyciągała Julia. Ok, Julia już ich nie jest w stanie w ogóle zaśpiewać, ale Lena też w tych momentach przełącza się w tryb nie wyciągania, a miauczenia. I wcale nie słucha mi się tego lepiej niż np. Julii w "Obezyance nol" live.
I to jest spoko! W t.A.T.u. każda z dziewczyn wybierała se odpowiednie partie, w których mogła zatuszować braki wokalne. Stąd w koncertach solo naturalne jest to, że niektóre piosenki brzmią lepiej w wykonaniu Julii, a inne - Leny.
Acha, mnie to autentycznie rozbawiło (i to nie złośliwość!), że ktoś napisał, że to Lena była główną siłą t.A.T.u. - absolutnie się z tym nie zgodzę.
Jeśli już, to powiedziałbym, że dziewczyny wnosiły do duetu po równo.
Jeszcze sprawa angielskiego Julii... Dla mnie to fascynujące, że ktoś, kto nie zna angielskiego, jest w stanie śpiewać w tym języku. Jasne, Lena mówi bardzo płynnie, ale akcent nadal ma ruskawy (nie słyszałem jeszcze u niej "about" bez ruskiego ł na końcu). A wypowiedzi Julii na twitterze/fb staram się nie widzieć.