High Quality Source About Yulia & Lena
Moderatorzy: koko, Alexander, szym
h.O.P.e napisał(a):Hej jak one sie tak jeszcze promują to może jednak nie koniec t.A.T.u ?
taki tylko nagłówek pewnie dali
www.TatuMusic.eu napisał(a):Z okazji nadchodzącego 10-lecia t.A.T.u. Julia i Lena udzieliły obszernego wywiadu magazynowi OK! Dziewczyny wspominają dawne czasy, przytaczają zabawne historię, mówią jak zmieniły się przez ten czas, co do siebie czują, jakie mają plany na najbliższą przyszłość i - najważniejsze - t.A.T.u. nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa!
t.A.T.u.: "My i teraz czasem się całujemy!"
W ostatni dzień maja najsłynniejszy, a zarazem najbardziej skandalizujący, zespół w historii rosyjskiego show-biznesu kończy 10 lat. Magazyn OK! dodzwonił się do przebywających w USA Tatuszek i dowiedział się jak Lena Katina traciła wzrok i dlaczego Julia Volkova emigruje tam na stałe...
**
Pewnego kwietniowego dnia, 1999 roku, Ivan Shapovalov zadzwonił do Borisa Renskiego, dyrektora pracowni komputerowej, dla której Ivan wiele razy robił reklamówki: "Boris, mam pewien pomysł. Muszę Ci o nim opowiedzieć, jest na prawdę ciekawy".
Panowie spotkali się jeszcze tego samego dnia w biurze Borisa. Ivan miał ze sobą CD. "Na czym możemy tego posłuchać?" - zapytał. "Nie uwierzysz, ale tu nie ma odtwarzacza CD" - odpowiedział Boris i przenieśli się do jego starego BMW.
Utwór "Jugosławia". 14-letnia Lena Katina, dziewczynka z dziecięcego zespołu "Neposedy", którą Ivan wybrał drogą castingu. Piosenka spodobała się Borisowi i na pytanie, czego oczekuje od niego Ivan, usłyszał o pomyśle zorganizowania telewizyjnego show, na rzecz Jugosławii, z udziałem rosyjskich wykonawców i tej dziewczynki - Leny.
"Ty dasz pieniądze, ja umieszczę logo Twojej spółki"
"Taka reklama mnie nie interesuje" - odpowiedział Boris.
A potem niespodziewanie dodał: "Mam inną propozycję - zapomnij o tym show, zróbmy muzyczny projekt z udziałem tej dziewczynki".
Następnego dnia Shapovalov poznał go z Leną i jej mamą, a 31 maja 1999 roku powstała pierwsza sesja zdjęciowa Leny, z udziałem modnego w tym czasie specjalisty od make-up'u - Aleksandra Szewczuka. I właśnie ten dzień oficjalnie uważany jest za dzień narodzin t.A.T.u.
Czy w obecnej Rosji taki projekt byłby możliwy? Dwie niepełnoletnie dziewczynki, które całują się na antenach wszystkich możliwych stacji telewizyjnych, biegające po scenie w koszulkach z napisem "Ch*j wojnie!", ucieleśniały ideę szalonego producenta, który dzisiaj mógłby mieć z takiego powodu problemy. Z Tatuszkami udało się - znalazły się w najlepszym miejscu i czasie.
Teraz, po dziesięciu latach, członkowie projektu nie muszą myśleć już o pieniądzach, mogą występować, gdy mają ochotę, a nie kiedy każe producent (ostatnimi czasy t.A.T.u. rzadko występują publicznie) czy przeprowadzać się do Kalifornii i przebywać tam dwa razy dłużej niż w rodzimej Moskwie.
Czy już wiecie jak i kiedy będziecie świętowały swój jubileusz?
Lena: Szczerze mówiąc, nie. Na pewno będziemy. Bliżej jesieni.
Julia: Nie mamy wielu wariantów - albo będzie to koncert, albo impreza, na którą zaprosimy wszystkich przyjaciół i najaktywniejszych fanów. Wkrótce zostanie ustalonego coś konkretniejszego.
Co podczas tych dziesięciu lat w t.A.T.u. zapisało Wam się w pamięci najbardziej?
Lena: Ja najlepiej wspominam początek. Był to czas zupełnej beztroski. Żyłyśmy razem - to Julka była u mnie, to ja u niej, szlajaliśmy się z przyjaciółmi po mieście do rana, a rodzicom kłamałyśmy, że byłyśmy w studio. Z jakiegoś powodu szczególnie zapamiętałam jeden wieczór. Spacerowałyśmy ze znajomymi po centrum Moskwy, a potem pojechaliśmy do mnie. Otworzyliśmy po cichu drzwi, żeby nie obudzić mojej mamy, wszyscy rozebrali się nie zapalając światła. A tu Wołkowa nagle: "Głodna jestem!" A ja: "Nie ma problemu. Na kuchnię! Jeść!"
Nie spodziewałam się, że on pozbawi lodówkę całej zawartości. Zjadła nawet mamine kanapki z pasztetem, które przygotowała sobie do pracy. Spałaszowała wszystkie sztuki! Żarłok.
Julia: Też najlepiej wspominam ten czas. Poznawałyśmy ciągle nowych ludzi, bawiliśmy się. Pamiętam jak pewnego razu wróciliśmy skądś nad ranem i zaczęliśmy śpiewać na podwórzy Leny.
A mi przypomina się ten okres, gdy Wasze studio znajdowało się w hotelu Pekin. To była prawdziwa speluna! Ciągle przychodzili jacyś znajomi Shapovalova, czymś kadzili, coś wąchali...
Julia: Hej, show-biznes to w ogóle niezdrowe środowisko, tam jest mało trzeźwych i adekwatnych ludzi. To dla Ciebie jakieś objawienie?
Nie, ale jak miało się to w stosunku do Was?
Julia: Po prostu trzeba ustalić swoje priorytety. Ja na przykład chciałabym zawsze dobrze wyglądać, to dla mnie najważniejsze. Patrząc na dwoje całkiem młodych ludzi, którzy z powodu trybu swojego życia wyglądali na ponad czterdzieści lat, wiedziałam, że nie chcę z czasem przeobrazić się w takie coś. Tak, w życiu trzeba wszystkiego spróbować, ale sęk w tym, aby potrafić w porę się zatrzymać.
A Ty próbowałaś czegoś? W postaci eksperymentu tylko:
Lena: Ha, tak w ogóle, w tym wszystkim, co działo się z nami w ciągu tych dziesięciu lat, jest coś dobrego. Pamiętam taki straszny okres, gdy miałyśmy zwariowaną ilość koncertów, czasem po trzy dziennie i nie miałyśmy czasu, aby się umyć czy coś zjeść, byłyśmy dziko zmęczone. A teraz całkiem przyjemnie się to wspomina. Gdybym mogła cofnąć czas - niczego bym nie zmieniła. W ani jednej sytuacji!
Ci, z którymi zaczynałyście - Ivan Shapovalov, Aleksandr Войтинский, Lena Kiper - widujecie się z kimś z nich?
Julia: Niestety nie mamy zbyt wielu okazji. Z Vanią widziałam się niedawno. Przyszedł nawet na nasz występ podczas Bacardi Party. Oczywiście nie przypadkowo... . Chciał zobaczyć dzisiejsze t.A.T.u. Widziałam go ze sceny i chociaż był daleko, widziałam zadowolenie na jego twarzy i przekazałam mu życzenia poprzez mikrofon.
Lena: A z pozostałymi nie widziałyśmy się sto lat.
Co przez ten czas zmieniło się w każdej z Was?
Julia: Jedyne, co przychodzi mi na myśl - zostałam matką. To był przewrót w mojej świadomości, sposobie patrzenia na świat. Wcześniej żyłam tylko dla siebie i kierowałam się wyłącznie emocjami (ja w ogóle jestem bardzo impulsywnym człowiekiem), a po urodzeniu Viki zaczęłam dokładnie analizować każdy swój krok. Nawet ograniczyłam trochę swoje spóźnialstwo (śmiech). Ale tak do końca tego pozbyć się nie mogę. Gdy mówię "będę za dziesięć minut", spóźniam się godzinę.
Lena: Mnie w ogóle zmienił się w całości charakter. Nie to, żeby ktoś mi o tym mówił, ale sama to czuję. Stałam się mocniejsza, bardziej wytrzymała. Nie jestem już dziewczynką.
Nikt nie nazywa już Cię imieniem odojcowskim?
Lena: Nie i chwała Bogu! Ja jestem po prostu Lena, Volkova po prostu Julia. Małe dzieci nazywają mnie Lenką.
Sądzisz, że czas t.A.T.u. już przeminął?
Lena: Nie uważam tak. Nasz czas nie przepadł, po prostu przyszło coś innego. Nie ma już może tego szumu i histerii, ale ludzie nadal chcą nas oglądać i słuchać.
A co robicie w Stanach, skoro nie planujecie tam koncertów?
Lena: Ja na przykład przeszłam tydzień temu w San Francisco operację oczu. Dlatego cały czas je mrużę, przechodzę okres rehabilitacji.
Jak się czujesz?
Lena: Świetnie! Moje oczy są jeszcze nieprzyzwyczajone i męczą się, szczególnie przy jaskrawych światłach i na słońcu. Dlatego muszę nosić często ochronne okulary. Ale wreszcie widzę wszystko! Twarze ludzi, kolory, liście na drzewach. Kiedyś wszystko zlewało mi się w jedną dużą niejasną plamę. A najbardziej mnie cieszy, że teraz mogę oglądać telewizję. Dotychczas musiałam dosłownie dotykać ekranu, aby coś zobaczyć.
Bałaś się podczas zabiegu?
Lena: Tak, bałam się. Przez cały czas musiałam patrzeć w jeden punkt. Kolor zmieniał się, zmieniał się kształt, aż nagle bęc! Pełna ciemność. W ogóle straciłam wzrok na kilka sekund. Tak przestraszyłam się, że nie mogłam złapać oddechu. Potem okazało się, że to normalne i tak powinno być.
Julia, a Ty co robisz teraz w Ameryce?
Julia: A pracuję nad solowym albumem. Spotkałam się już z wieloma producentami, wybrałam kilka utworów i sama próbuję coś nagrywać. I chciałabym tutaj powiedzieć coś ważnego: mimo że zdecydowałyśmy z Lenką zająć się solowymi projektami, t.A.T.u. będzie nadal istniało i dalej będziemy razem pracowały.
Lena: Doszłyśmy z Julką do wniosku, że nie można przebywać ciągle w jednym miejscu, trzeba się rozwijać. Dla nas to fascynujące, spróbować własnych sił, zrozumieć czy jesteśmy na tyle zdolne, aby zrobić coś samemu. Razem zawsze przecież lżej.
Czy wiadomo już w jakim stylu będą Wasze nowe utwory?
Lena: Ja ciągle poszukuję.
Julia: Ja także. Ale na pewno nie będzie to pop. Kocham taneczne kawałki, R'n'B. Lubię słuchać - ale wykonywać nie chcę. Na scenie potrzebuję prawdziwego powera.
Lena, gdy jesteś w Ameryce, zatrzymujesz się w domu Borisa. A Ty, Julia, gdzie zazwyczaj przebywasz?
Julia: Teraz zatrzymałam się u naszych przyjaciół w Los Angeles. Parviz, à propos, został w Moskwie z dziećmi. Początkowo chciałam zamieszkać w hotelu, ale potem zadzwoniłam do kilku przyjaciół i poprosiłam o schronienie. Nie lubię być sama, zwłaszcza w hotelach. Potrzebuję kontaktu z drugim człowiekiem. Ale mam nadzieję, że gdy przylecę tu następnym razem, zatrzymam się już we własnym domu. Sama aktywnie zajmuje się poszukiwaniem czegoś do kupienia. Planuję do reszty przenieść się do Los Angeles.
Co to znaczy "do reszty"?
Julia: To znaczy na zawsze. Pamiętam, gdy odwiedziłam Amerykę w 2005 roku i bardzo mi się spodobała. Już wtedy w mojej głowie pojawił się pomysł, że nie najgorzej byłoby tu zamieszkać. A teraz umocniłam się w tej myśli.
Co takiego, czego nie ma w Rosji, jest w Ameryce?
Julia: W ogóle wszystko jest inne. Lepiej wychowywać dzieci, jest o wiele bezpieczniej. Lepiej zajmować się muzyką. Wszyscy czołowi producenci i muzycy żyją w Stanach, a latać tam i z powrotem już mi się znudziło. Poza tym, cały rok jest tu lato. A ja nie potrafię żyć bez słońca. Chyba zmęczyła mnie szarość Moskwy. To było takie przepalanie życia. Ogólnie, nadeszła pora aby to zmienić.
Nie boisz się, że rosyjscy fani mogą Cię nie zrozumieć?
Julia: Nie. Ja w ogóle nie przejmuję się tym co ktoś o mnie myśli. Normalni ludzie, szczególnie posiadający dzieci, zrozumieją mnie. A nienormalni mnie nie interesują.
Jak myślisz, czy w ciągu tych dziesięciu lat w Rosji zmienił się stosunek do tzw. "freelove"?, które propagowała grupa t.A.T.u.?
Julia: Z przykrością stwierdzam, że nie do końca. Dwa lata temu poszłyśmy z Leną na paradę równości i widziałyśmy jak biją tych nieszczęśliwych chłopców do krwi - z jednej strony gliny, z drugiej skinheadzi. Ja nie rozumiem jak można krzywdzić ludzi tylko z powodu tego, że są innej orientacji. To po prostu prymitywne. Moim zdaniem nawet w zacofanych afrykańskich krajach nie ma takich sytuacji. Prawdę mówiąc, ten epizod silnie na mnie wpłynął. Poczułam wtedy ostre pragnienie, aby jak najszybciej stąd wyjechać.
Lena, Ty także planujesz wyjechać z Rosji?
Lena: Nie ma mowy! Ja w tej kwestii jestem patriotką. Przyjemnie przebywać w Ameryce, ale żyć tu bym nie chciała. W Moskwie mam mamę, tatę, siostrę, przyjaciół, bliskich. Zabiliby mnie, gdyby w ogóle coś takiego przyszło mi do głowy. Ho ho, to niemożliwe - mam zbyt wielu bliskich (śmiech).
Na co tak w ogóle możecie sobie pozwolić wybierając, gdzie chcecie żyć? Pytam, ile zarobiłyście w ciągu tych dziesięciu lat - pewnie majątek?
Lena: Dlaczego? Bez przesady. Ja nie wiem ile mam na koncie. Mieszkanie w Moskwie - to był duży zakup, ale nie wydałam na nie wszystkiego. Jeśli kiedyś przestanie mi na coś starczać, zacznę dzwonić i dowiadywać się ile mam pieniędzy.
Julia: Ja też nie wiem. Jeśli coś chcę, po prostu wyciągam pieniądze i kupuje, a ile ich tam mam - nie wiadomo mi.
W internecie można znaleźć zapisy Waszej pierwszej konferencji prasowej, podczas której pocałowałyście się przed kamerami. A kiedy doszedł do skutku Wasz ostatni taki pocałunek?
Lena: Nie pamiętam, nie zaznaczam dni, w których się całujemy, w kalendarzu (śmiech). My i teraz się całujemy. Nawet poza sceną! Na przykład, gdy razem gdzieś odpoczywamy. I nie przeszkadza fakt, że Julia ma męża i dzieci.
A Ty nie masz zamiaru w najbliższym czasie wychodzić za mąż?
Lena:W najbliższej przyszłości? Nie. Z drugiej strony - "chcesz rozśmieszyć Boga - opowiedz mu o swoich planach".
Nie, ale jak miało się to w stosunku do Was?
Julia: Po prostu trzeba ustalić swoje priorytety. Ja na przykład chciałabym zawsze dobrze wyglądać, to dla mnie najważniejsze. Patrząc na dwoje całkiem młodych ludzi, którzy z powodu trybu swojego życia wyglądali na ponad czterdzieści lat, wiedziałam, że nie chcę z czasem przeobrazić się w takie coś. Tak, w życiu trzeba wszystkiego spróbować, ale sęk w tym, aby potrafić w porę się zatrzymać.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości