U mnie w podstawówce były takie lekcje, ale chyba tylko z 5. Czasu nie starczyło. Ale ograniczało się to do rzucania maskotki między sobą, i emocjami. Ale w gimnazjum wygladał to już lepiej. Ogladaliśmy już film o tym jak dziewczyna zachodzi w ciąże reakcje chłopaka dziewczyny. Trochę porypany ale można było z niego wile się dowiedzieć. Np. Sprawdzanie śluzu na majtkach.
Łanie nam pani powiedziała czym jest sex. Jak się zabezpieczać, co używać, jak unikać zakarzeń. Bardzo mi się to podobało można było spokojnie sobie debatować, wymieniać poglądami. Dla każdego z nas sex oznaczał co innego. I każdy potrzebował odpowiednich warunków do uprawiania sexu. Dziewczyny łóżko faceci np. samochód czy pokój na imprezie.
W Liceum też odbyła się taka lekcja. Ale to była szybka piłka.
"mieliście zajęcia w gimnazjum"
wszyscy odpowiadali że tak i koniec tematu. Jesteście dorośli więc wiecie, a jak nie to trudno.
Ja osobiście wiem o takich rzeczach ze szkoły ale co ważniejsze od mojej mamy,która nigdy się nie krępowała i mówiła wprost co i jak i co z czym.
Sex nie jest łatwym tematem, ale trzeba o tym rozmawiać. Potem mamy takie historie że 14-latki rodzą dzieci. Gdzie są dzisiaj dziewice. Chyba już dawno wyginęły. Ale za to są w modzie. Same wychowanie to nie tylko rodzina która mieszka razem ale to współżycie, miłość uczucia. Dlatego warto takie lekcje wprowadzać bo można się tego nauczyć. I nie wiem dlaczego nauczyciele się wstydzą o tym rozmawiać, i mają jakieś opory to wszystko dla dobra naszych pociech ma być. Rodzice rozmawiajcie ze swoimi dziećmi o sexie nie wciskajcie im bajek o kapuście i bocianach. Z takimi historyjkami to na pewno wstyd wam musi być. To nie jest straszne a skutki nie wyedukowania mogą być ogromne w postaci gromadki dzieci.