- Ależ oczywiście - zawołała Żulia uradowanym głosem. Uwielbiała być w centrum zainteresowania, więc każdy wywiad sprawiał jej ogromną przyjemność.
- No, więc chciałam zapytać o wasze solowe kariery - zaczęła Kokoda.
Niestety wywiad został przerwany przez wtargnięcie jeszcze jednego gościa...
Przed Kokodą, Żulią i Lenodzillą zatrzymała się czarna, otoczona ciemną mgłą kareta. Do ich uszu dotarła agresywna muzyka, która wyglądała na połączenie psychodelicznego trance i metalu.
Kamerdyner otworzył drzwi.
Z karety wyszła piękna, wysoka i szczupła blondynka o dużych, błękitnych, rozmarzonych oczach. Była ubrana w czarno-różową suknię i kabaretki w tym samym kolorze. Było od niej blask tajemniczości.
Wszystkie osoby znajdujące się na lotnisku wydały z siebie okrzyk zachwytu.
Nie było żadnych wątpliwości.
Przed ich oczami stała Lady Vedis.