Wykrakałam sobie - w firmie kierownictwo ma dziś meeting i wszyscy z niższych szczebli mamy wolne. Powinnam się cieszyć, a tymczasem mam mieszane odczucia i żadnych powodów do zadowolenia z kilku przyczyn:
1. Jestem sama i nie podoba mi się to - Sebastian wyjechał na cały m-c do Niemiec
(sama mu poradziłam, żeby nie marnował szansy, ale jest mi ciężko - brak mi wszystkiego - tych śniadań, kaw, bliskości i wsparcia, a nawet tego Jego marudzenia - oj, w tym to jest mistrzem nie do pobicia - czasami bezmyślnego zachowania i nawet wspólnych kłótni ); samotność dobija, nie zrozumiem więc ludzi, którzy odrzucają uczucia 2 osoby, bo zamiast stawić czoło przeciwnościom wolą się poddać - to absurd i oznaka słabości charakteru).
2.Taka sytuacja - przed chwilą wyszedł ode mnie kolega - chciał się wygadać i poradzić. Jak dla mnie skończony dureń.
Zerwał z dziewczyną, bo mu się podobno
znudziła, a przed wspólnymi znajomymi ją oczerniał i wyzywał - cholernie niesportowe zachowanie. I totalnie mnie zaskoczył - kiedy w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam, co myślę On rozpłakał się ja dziecko! Ludzie są naprawdę dziwni! Okazuje się, że pod przykrywką takich właśnie byle pretekstów chowają swoje prawdziwe uczucia, bo zwyczajnie boją się zranienia, zaangażowania - wolą więc uciec jak tchórz niż zostać i walczyć. Tia i zamiast być honorowym wywlekają wszystkie, nawet najmniejsze potknięcia tej 2 osoby, żeby samemu sobie ulżyć i przekonać o słuszności swojego postępowania. I ranią tym samym kogoś kto nie boi się swoich uczuć, kto im w dodatku zaufał - kurczę!
Ale żeby mówić, że ktoś się komuś znudził!! Nienormalne. Znudzić się może jakaś rzecz, umeblowanie w domu - ale drugi człowiek czy zwierzę? Tak mogą mówić tylko osoby słabe psychicznie, tchórze i niedojrzałe i nieodpowiedzialne osoby. Daniel ma to szczęście, że zdał sobie sprawę ze swojego idiotycznego zachowania, ale nie każdy potrafi to zrobić.
No, ale jedno mnie to nauczyło - nie ma co wtrącać się między 2 ludzi nawet jeśli przykro słyszeć, jak bardzo ranią oni i siebie i tą 2 osobę albo jak ślepi są i widzą tylko same błędy tej drugiej osoby, a swoich nie dostrzegają. Lepiej, żeby sami dorośli i dojrzeli do pewnych wniosków. Przynajmniej jest się pewnym, że swoją dobrą chęcią nie osiągnie się odwrotnych skutków - co się często zdarza, bo haha, wiem po sobie, że ludzie mają bardzo przekorną naturę.
Ogólnie - istny galimatias.
Ale się rozpisałam - chyba już wolę męczyć się w pracy nad projektami. Ludzie i ich problemy czasami są po prostu frustrujący.