To nie nasza zmowa olewania Jej jest powodem, że Weronika dała spokój. Dostała po prostu to na co sobie zasłużyła. A teraz jeszcze w piątek straciła pracę. No i teraz jest Jej wstyd za te teksty, no i ogólnie, bo mieliśmy rację.
Przecież nie chodziło ani Paulinie (temu, jak przypominała Jej, jak łatwo było im we 2) ani Nam żeby zrobić z Niej idiotkę pozbawioną rozumu i możliwości i nikt nie wmawiał Jej, że nie znajdzie sama tej pracy (z tym nikt przecież nie ma problemu, jedni wcześniej inni później ją znajdują) czy nie poradzi sobie bez P. i dlatego musi do Niej wrócić! To nie ważne, że będzie ciężej niż dotychczas, bo mając te 900,- ma opłacić mieszkanie i wyżyć - jej sprawa. Ważne jest coś innego i każdy, bez względu na wiek i doświadczenie mi to przyzna.
Spotykasz w swoim życiu osobę, która akceptuje Cię takim człowiekiem jakim jesteś, ze wszystkimi zaletami, a tym bardziej wadami, która dba o Ciebie i stara się ze wszystkich sił i dla której stajesz się najważniejszą osobą na świecie. I nagle ta osoba popełnia jakieś błędy, które mocno Cię ranią, nawet jeśli częściowo błędy te wynikają ze zwykłej obawy i troski o Ciebie. Przykre, to fakt i ciężko to zaakceptować czy pogodzić się z tym. Tyle, że unoszenie się gniewem, rozżaleniem i odrzucenie takiej osoby jest swoistym sadyzmem wobec samego siebie. Trudno, bycie z 2 osobą to ciągłe kompromisy, wspólna praca nad związkiem i ryzyko, że można zostać zranionym i cierpieć,ale jak ktoś wybiera samotność, bo to bezpieczniejsze czy związek bez przyszłości (bo np. ze starszą osobą się nie zamieszka z jakiś powodów) na odległość, bo to też bezpieczniejsze i słucha rad np. koleżanek z pracy (bezsens, bo one raz, że nie mieszają z Tobą, więc nie pomagają w trudach codzienności, a dwa - zazdroszczą tego, jak ktoś może o 2 osobę tak dbać, bo one tego może nie mają) to najgorszy przykład tchórzostwa i żal mi takich osób. Nawet Wery. Została naprawdę sama, ze świadomością swoich postępków. Znajomi mają swoje życie, koleżanki z pracy - myślą o sobie i o utrzymaniu pracy, Dorota - szkoda gadać (one chce wszystko albo nic), a rodzina - daleko i mają swoje życie, a przecież nie będzie się od niej zależnym aż do śmierci.
Tyle o Weronice. Wątpię, żeby jeszcze kiedykolwiek zajrzała na to forum.