Ubawiłam się dzisiaj setnie!
A wszystko to za sprawą kumpeli i oczywiście mojej dziewczyny. Otóż wszystko sprowadza się do pewnej sytuacji, która wydarzyła się jakiś czas temu i teraz znowu wychodzi na światło dzienne. Kiedy zdecydowałam się dać szansę mojej eks, nie wiedziałam jak się do tego zabrać - przecież nie mogłam zacząć ot tak, normalnie rozmawiać etc. To była cała kampania. Pewnego dnia, po meczu kiedy mocno padał deszcz podwiozłam ją więc do domu (co było normalne, bo była tam też nasza kumpela). W samochodzie ta właśnie kumpela rzuciła mojej eks wyzwanie, żeby ta zrobiła sobie prawo jazdy. Osobiście uważam, że byle głupek temu nie sprosta, za trudne (opanowanie samochodu, przepisów, bezp. jazda...). Moja dziewczyna co prawda nie jest głupia, ale momentami strasznie bezmyślna, więc nie wyobrażam sobie Jej za kółkiem. I niespodzianka! Dzisiaj zapisała się na kurs! Co tam, niech sobie pojeździ - choć tyle, bo prawka raczej nie zdobędzie, z czego sama zresztą zdaje sobie sprawę.
Będzie wesoło, a na dodatek ona już mocno to przeżywa.
Sport to mój sposób na życie, mój cel, moja pasja, moje ambicje.